Moc słowa

Słowo ma moc budowania i niszczenia, błogosławienia i przeklinania. Mówi się potocznie, że słowami możemy ‘zranić do żywego’, możemy też kogoś ‘podnieść na duchu’. Często o wiele łatwiej jest nam niestety wypowiadać słowa pełne żalu, pretensji, krytyki, czy obmowy lub takie, które ranią, a czasem zadają ranę na całe życie. Trudniej wspierać, chwalić, zachęcać, pokrzepiać czy budować.

Zwróć uwagę na to, jak często krytykujesz, upominasz i pouczasz koleżankę, męża, żonę, dzieci. Jak myślisz czy bliskim łatwo jest, gdy słyszą ten negatywny przekaz na swój temat? Przyjrzyj się temu, jakich słów używasz, jakim tonem mówisz. To wszystko ma znaczenie. Łatwo oceniać i przyjmować postawę ‘ekspertów’ w sprawach ludzkich słabości i niedociągnięć.

Gdyby tak przyjrzeć się słowom, które kierujemy do siebie, to jak by brzmiały? Jacy jesteśmy dla siebie? Łagodni, wyrozumiali czy krytyczni i oceniający. I tak, gdy zauważysz, że mówisz do siebie szorstko lub nieuprzejmie, zatrzymaj się i pomyśl, skąd biorą się w tobie takie sformułowania. Być może za słowami np. „nie zasługuję” kryje się lęk przed oceną innych osób, a za tymi, „nie dam rady”, obawa przed porażką. Odkrycie źródła pomaga odnaleźć kierunek w drodze do siebie. Zachęcam cię do bycia dla siebie dobrym, łagodnym i współczującym. To piękna praktyka. Mów do siebie delikatnie i uprzejmie, tak, jak tylko potrafisz. Ucz się miłości wobec siebie, by móc potem być takim dla innych.

Skoro siebie źle traktujesz, to jak postępujesz z innymi? Badaj swoje serce. Bo tam jest źródło. Istnieje związek pomiędzy sercem a ustami. Z serca pochodzą myśli, które potem wypowiadasz. Warto zajrzeć i zobaczyć co tam się zgromadziło. To wszystko ma odzwierciedlenie w mowie. Często trudności i przeszkody ukazują to, co naprawdę kryje się we wnętrzu serca każdego z nas.

Zauważ, że dziecko, które jest krytykowane umiera wewnętrznie. Dziecku, któremu powtarza się, że jest głupie, trudno jest osiągać dobre oceny w szkole czy sukces w życiu dorosłym. Tak samo jest z tobą. O nie ‘jaka jestem beznadziejna’, ‘ja zawsze muszę coś schrzanić’, ‘nikt mnie nie zechce’, ‘nie mam szans na dobrą pracę’ … Pomyśl co robisz sobie takimi słowami. Czy one cię budują, czy rujnują?

Czytałam kiedyś raport o kobietach, które wiele lat spędziły w więzieniu. One w większości od małego słyszały negatywne słowa od bliskich, ‘z ciebie nic dobrego nie wyrośnie’, ‘jesteś nic nie warta’, ‘jesteś głupia, tempa,..’, ‘jesteś jak (tu często padały porównania do negatywnych osób z rodziny)’.  I te negatywne słowa zapadają głęboko, jak rany. I zaczynają się spełniać, jak przekleństwo. Skoro zaczynamy w nie wierzyć, to stają się prawdą o nas samych. W psychologii nazywamy to samospełniającym się proroctwem. Słowa są jak magnes, który przyciąga dobro lub zło. I tak, jeśli uwierzymy w to, co mówimy, to tak też nam się staje.

A może tak zacząć od komplementów do siebie i do ludzi, których na co dzień spotykamy. Warto wysilić się na dobre słowa. One mają moc. Więc spraw dziś komuś przyjemność. Takie działanie spowoduje, że ktoś będzie mieć lepszy dzień, a ty więcej przyjaciół.

Zachęcam cię także do praktykowania wdzięczności. To nic innego jak dziękowanie za to co jest, co masz, co ci się przydarza. Za małe i duże sprawy. To życie w błogosławieństwie, czy w obfitości, która jest dziękczynieniem. Zajrzyj do „Dziennika wdzięczności” mojego autorstwa, i do „Kart Uważności”, gdzie pracujesz z mocą słowa, szczególnie w obszarze poczucia wartości.

Warto zacząć rozeznawać moc słowa i korzystać z niego, rozsiewać je, by potem wzeszły piękne owoce. Pomyśl od czego chcesz zacząć dziś? Pamiętaj, że i ty i ja, każdy z nas odpowiada za siebie, za to co ma w myślach i na języku. I pamiętaj, że to, co wypowiadasz wraca do ciebie.

Sylwia Krajewska

Podobne wpisy